Ten ser to chemiczna bomba! Dlaczego nadal go jemy?

Serek topiony to produkt, który z pozoru wygląda niewinnie. Gładki, kremowy, łatwy do rozsmarowania i – co tu dużo mówić – bardzo popularny. Znajdziesz go niemal w każdej lodówce, idealnie pasuje do porannej bułki, a dzieci za nim przepadają. Ale czy kiedykolwiek zastanowiłeś się, czym tak naprawdę jest ten produkt? Jak powstaje? I dlaczego dietetycy biją na alarm?
Z tego artykułu dowiesz się:
Jak powstaje serek topiony?
Istnieje ogromna ilość gatunków sera na całym świecie. Istnieją sery bardzo zdrowe, które dostarczają niesamowicie ważne dla zdrowia wartości odżywcze, a także te, które są najgorsze z możliwych. Do takich (najgorszych) serów należy serek topiony. Nie jest on „zwykłym” serem, który dojrzewa w spokoju przez wiele tygodni czy miesięcy. To produkt wysoko przetworzony, który powstaje z mieszanki różnych serów (często tych gorszej jakości lub przeterminowanych), mleka w proszku, tłuszczów roślinnych, serwatki, wody oraz – co najważniejsze – tzw. soli emulgujących. To właśnie te sole (np. fosforany sodu) sprawiają, że ser nie rozdziela się na tłuszcz i białko pod wpływem temperatury, tylko zyskuje jednolitą, lejącą się konsystencję.
Całość jest podgrzewana i mieszana w specjalnych kadziach, a następnie pakowana do znanych nam opakowań – plasterków, bloczków lub trójkącików. Efekt? Produkt, który przypomina ser, ale nim nie jest w tradycyjnym sensie.
Dlaczego jemy serek topiony tak często? Odpowiedź jest prosta: cena i wygoda. Serek topiony jest tani w produkcji, długo zachowuje świeżość, łatwo się rozprowadza, ma neutralny smak i pasuje do wszystkiego – od kanapek po zupy i sosy. Dla producentów to złoty interes, a dla konsumentów – szybkie i tanie rozwiązanie. W dodatku dostępny jest w wielu smakach: z szynką, ziołami, pieczarkami czy nawet łososiem, co czyni go atrakcyjnym dla każdego.

Co siedzi w środku serka topionego?
Zawartość białka? Znikoma. Witaminy? W minimalnych ilościach. Za to tłuszcze – głównie nasycone i trans – występują tu w ilościach, które mogą przerazić nawet najbardziej odpornego konsumenta. Dodatkowo sól – jedna porcja serka potrafi zawierać nawet połowę dziennego zalecanego spożycia sodu.
Wielu producentów dodaje również wzmacniacze smaku, barwniki i konserwanty, by poprawić walory sensoryczne i wydłużyć trwałość produktu. Choć na opakowaniu serek topiony często „udaje” zdrowy produkt mleczny, w rzeczywistości jego wartość odżywcza jest bardzo niska.
Najgroźniejszym składnikiem serków topionych są tłuszcze trans, powstające w wyniku utwardzania olejów roślinnych. To właśnie one przyczyniają się do rozwoju chorób serca, miażdżycy, insulinooporności, a nawet niektórych nowotworów. Tłuszcze trans podnoszą poziom „złego” cholesterolu (LDL), a jednocześnie obniżają „dobry” (HDL).
Badania wykazały, że regularne spożywanie produktów bogatych w tłuszcze trans znacząco zwiększa ryzyko zawału serca, udaru mózgu i otyłości. I choć w wielu krajach ich stosowanie zostało ograniczone, wciąż występują w produktach takich jak margaryny, fast foody… i właśnie serek topiony.
Do czego wykorzystujemy go w gotowaniu?
Serek topiony jest niezwykle uniwersalny i chętnie wykorzystywany do wielu przepisów z użyciem serka topionego – głównie ze względu na swoją kremową konsystencję i łatwość rozpuszczania. Idealnie nadaje się do zagęszczania zup (np. krem z brokułów czy zupa serowa), sosów do makaronów, a także do tostów i zapiekanek.
Świetnie łączy się z warzywami, a jego delikatny smak sprawia, że nie dominuje potrawy, tylko ją delikatnie podkreśla. Często dodawany jest też do jajecznicy czy omletów, by nadać im kremowej konsystencji. W wersji smakowej (np. z pieczarkami lub szynką) bywa wykorzystywany jako szybkie nadzienie do naleśników lub roladek.
Czy na prawdę jest aż tak źle?
Nie chodzi o to, by demonizować serek topiony do granic możliwości. Faktem jest, że spożywany okazjonalnie – np. raz na kilka tygodni – nie zrujnuje zdrowia dorosłej osoby. Problem zaczyna się wtedy, gdy traktujemy go jako codzienny składnik diety. A niestety tak się często dzieje, zwłaszcza u dzieci, które lubią łagodny smak i miękką konsystencję.
Jeśli już sięgasz po serek topiony, wybieraj te z krótszym i bardziej zrozumiałym składem. Unikaj wersji smakowych z dodatkami mięsnymi czy warzywnymi, które są jeszcze bardziej przetworzone. A najlepiej – zastąp go naturalnym serem, twarożkiem lub pastą na bazie warzyw.
Co będzie lepszą alternatywą?
Zamiast sięgać po serek topiony, warto eksperymentować z innymi produktami. Twarożek z ziołami i jogurtem naturalnym, hummus, pasta z awokado czy ser typu feta – to zdrowsze i często równie smaczne rozwiązania. Warto też spróbować zrobić domowy „serek topiony” z dobrej jakości sera i odrobiny masła – bez dodatków chemicznych i bez tłuszczów trans.
Serek topiony to przykład produktu, który zdobył nasze serca (i lodówki) dzięki niskiej cenie i wygodzie. Ale cena, jaką płacimy za jego codzienne spożycie, może być znacznie wyższa niż kilka złotych za opakowanie. Wysoka zawartość tłuszczów trans, soli, brak wartości odżywczych i chemiczny skład sprawiają, że nie jest to produkt, który powinien gościć na naszych stołach zbyt często.
Zatem – od czasu do czasu? Okej. Na stałe w diecie? Zdecydowanie nie.
Źródła:
- Kenneth R, Feingold i wsp, The Effect of Diet on Cardiovascular Disease and Lipid and Lipoprotein Levels.