Bieda-zupa z PRL wróciła! Teraz płacą za nią fortunę w najlepszych restauracjach

Zupa rumfordzka była symbolem oszczędności i prostoty w kuchni PRL, kiedy każdy składnik miał ogromne znaczenie, a rodzinne obiady musiały być tanie i sycące. Teraz, po latach, wraca na salony gastronomiczne, w tym do najlepszych restauracji, zyskując status kulinarnego hitu. Jej fenomen tkwi w połączeniu smaku, wartości odżywczych i nostalgii – to zupa, która jednocześnie przypomina trudne czasy i oferuje przyjemność degustacji na najwyższym poziomie. Restauratorzy odkrywają ją na nowo, a goście doceniają zarówno jej prostotę, jak i głębię smaku.
- PRL a codzienne jadłospisy
- Dlaczego jedzono tanie i proste rzeczy?
- Co dawały takie zupy w PRLu?
- Przepis na zupę rumfordzką
- Powrót zupy do restauracji
PRL a codzienne jadłospisy
W okresie PRL-u codzienne posiłki musiały w pełni odpowiadać ograniczonym możliwościom ekonomicznym przeciętnej rodziny. Produkty spożywcze były często ograniczane, a półki sklepowe w wielu miastach świeciły pustkami, co wymuszało na gospodyniach domowych kreatywność i planowanie posiłków z tego, co było dostępne. Kuchnia polska tamtych czasów koncentrowała się przede wszystkim na produktach tanich, łatwo dostępnych i trwałych, które mogły być przechowywane przez dłuższy czas. Podstawą diety stawały się warzywa korzeniowe, kasze, ryż, ziemniaki oraz mrożone mięsa, a przepisy często ograniczały się do prostych kombinacji, które maksymalizowały wartość odżywczą dostępnych składników.
W codziennych jadłospisach dominowały przede wszystkim zupy, gulasze, dania jednogarnkowe oraz placki ziemniaczane i z kaszy, które mogły wystarczyć dla całej rodziny i zapewniały niezbędną energię do pracy i nauki. Zupy odgrywały szczególną rolę – były nie tylko sycące, ale również odżywcze, a dzięki możliwości dodawania różnorodnych warzyw i produktów suchych lub konserwowych, mogły stanowić podstawę niemal każdego obiadu. Wiele z tych prostych, codziennych dań z czasem zyskało status kultowych potraw, które do dziś przywołują wspomnienia z minionych lat. Doskonałym przykładem jest zupa rumfordzka, pierwotnie prosty i oszczędny przepis, dziś odkrywany na nowo w restauracjach, które doceniają zarówno jej smak, jak i historyczne znaczenie w polskiej kuchni.
Dlaczego jedzono tanie i proste rzeczy?
Ograniczenia gospodarcze i ograniczanie żywności sprawiały, że codzienne posiłki musiały być przygotowywane wyłącznie z produktów aktualnie dostępnych w sklepach i na targach. W takiej sytuacji szczególnie ceniona była uniwersalność składników, które mogły być wykorzystywane w różnych daniach, zapewniając jednocześnie sytość i wartość odżywczą. W codziennej kuchni dominowały zupy oraz dania jednogarnkowe – proste, oszczędne i pożywne, przygotowywane z kaszy, ryżu, ziemniaków, fasoli czy warzyw korzeniowych. Produkty te były nie tylko tanie i łatwo dostępne, ale też trwałe i praktyczne w przechowywaniu, co umożliwiało ich użycie przez dłuższy czas.
Wiele takich prostych, codziennych potraw zyskało własne nazwy i stało się integralną częścią polskiej tradycji kulinarnej. Zupy takie jak krupnik, ogonowa, dziadowska czy rumfordzka odgrywały szczególną rolę – nie tylko nasycały głód, ale również dostarczały niezbędnego białka, węglowodanów i witamin, w czasach gdy świeże produkty były trudne do zdobycia. Dzięki swojej prostocie i wartości odżywczej stały się symbolem kuchni PRL, a dziś niektóre z nich wracają do łask, budząc nostalgię i zainteresowanie współczesnych smakoszy, zarówno w domowej kuchni, jak i w restauracjach.
Co dawały takie zupy w PRLu?
W PRL zupy pełniły funkcję podstawowego elementu codziennego jadłospisu, ponieważ były tanie, szybkie w przygotowaniu i proste, a jednocześnie sycące. Dzięki użyciu dostępnych i trwałych składników, takich jak ziemniaki, kasza, ryż, fasola czy warzywa korzeniowe, pozwalały przygotować posiłek dla całej rodziny przy minimalnym nakładzie finansowym. Zupy były wszechstronne, umożliwiały wykorzystanie resztek i łatwość modyfikacji w zależności od dostępnych produktów. Jednocześnie dostarczały niezbędnych kalorii i składników odżywczych, łącząc wartość energetyczną z prostotą przygotowania. Dlatego w domach PRL były tak powszechne i szybko stały się symbolem praktycznej, pożywnej kuchni.
Przepis na zupę rumfordzką
Składniki:
- 2,5 litra bulionu (warzywnego lub mięsnego)
- 200 g ryżu lub kaszy
- 400 g ziemniaków
- 1 puszka białej fasoli
- 5 marchewek
- 3 pietruszki
- 1 por
- 1 seler
- 3 liście laurowe
- 3 ziarenka ziela angielskiego
- 3 łyżki masła
- Tymianek, sól i pieprz do smaku
Wykonanie:
- Obierz i pokrój wszystkie warzywa w kostkę.
- Zagotuj bulion w dużym garnku.
- Wrzuć liście laurowe, ziele angielskie i warzywa korzeniowe.
- Dodaj ziemniaki i ryż lub kaszę, gotuj do miękkości.
- Odcedź i przepłucz fasolę, dodaj do zupy.
- Dopraw solą, pieprzem i tymiankiem.
- Dodaj masło i dokładnie wymieszaj.
- Gotuj jeszcze kilka minut, aby smaki się połączyły.
- Podawaj gorącą, najlepiej z pieczywem.

Powrót zupy do restauracji
Obecnie zupa rumfordzka przeżywa renesans w gastronomii. Restauratorzy odkrywają ją na nowo dzięki połączeniu prostoty i wyrazistego smaku. W luksusowych lokalach podawana jest w różnych wariantach – czasem wzbogacona sezonowymi dodatkami, czasem serwowana klasycznie, tak jak w PRL. Goście cenią ją nie tylko za smak, ale również za historię i nostalgię, którą przywołuje. Fenomen jej powrotu wynika z poszukiwania autentyczności i lokalnych tradycji, które coraz częściej stają się inspiracją dla współczesnych kucharzy.