Jest słodka i prawie bez kalorii. To nowy słodzik, którego jeszcze nie znasz

W świecie zdrowego odżywiania od lat toczy się dyskusja o zamiennikach cukru. Jedni stawiają na ksylitol czy stewię, inni na erytrytol, a kolejni unikają słodzików w ogóle. Jest jednak składnik, o którym mówi się wciąż niewiele, a który ma wyjątkowe właściwości – taumatyna. To jedna z najsłodszych substancji znanych człowiekowi, pochodząca z natury, o profilu bezpieczeństwa budzącym duże zainteresowanie badaczy. Co warto o niej wiedzieć i czy faktycznie może stać się przyszłością naturalnej słodyczy?
- Skąd pochodzi taumatyna?
- Jak smakuje taumatyna?
- Skład i właściwości – nie cukier, a białko
- Czy taumatyna jest bezpieczna?
- Gdzie znajdziemy taumatynę?
- Taumatyna w porównaniu z innymi słodzikami
- Czy są jakieś minusy?
- Czy taumatyna ma przyszłość?
Skąd pochodzi taumatyna?
Taumatyna (w oznaczeniach żywieniowych – E957) to białko wyizolowane z owoców rośliny Thaumatococcus daniellii, rosnącej przede wszystkim w Afryce Zachodniej. Rdzenne plemiona używały jej od stuleci – żute owoce tej rośliny poprawiały smak gorzkich wywarów ziołowych i słodziły potrawy.
W XX wieku naukowcy odkryli, że substancja odpowiadająca za ten efekt jest kilka tysięcy razy słodsza od cukru. Dziś uznaje się, że taumatyna ma 2–3 tysiące razy wyższą siłę słodzącą niż sacharoza, a jednocześnie prawie nie dostarcza kalorii. To sprawia, że już śladowe ilości wystarczą, aby produkt stał się naprawdę słodki.
Jak smakuje taumatyna?
Jej smak różni się od typowej słodyczy znanej z cukru. Jest:
- bardzo intensywnie słodka,
- wyczuwalna z lekkim opóźnieniem,
- długotrwale utrzymująca się na języku.
Taumatyna ma też cechę, której nie mają wszystkie słodziki – maskuje nieprzyjemny posmak, np. gorzki lub metaliczny. Dlatego tak często łączy się ją z innymi substancjami słodzącymi lub stosuje w produktach, w których trzeba ukryć uciążliwe aromaty, np. w suplementach diety, syropach na kaszel czy odżywkach białkowych.
Skład i właściwości – nie cukier, a białko
Choć stosuje się ją zamiast cukru, taumatyna jest białkiem, a nie węglowodanem. Dlatego organizm trawi ją jak inne białka, a jej wartość energetyczna jest znikoma – ponieważ stosuje się ją w ilościach tak małych, że w praktyce dostarcza niemal 0 kcal.
Dodatkowo:
- nie podnosi poziomu glukozy we krwi,
- nie powoduje próchnicy,
- nie fermentuje w jelitach jak niektóre alkohole cukrowe.
Dzięki temu jest uznawana za bezpieczną dla osób z cukrzycą, insulinoopornością czy dbających o masę ciała.
Czy taumatyna jest bezpieczna?
Według opinii naukowych Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) i WHO taumatyna jest składnikiem bezpiecznym do stosowania, a jej toksyczność uznaje się za bardzo niską. Nie ustalono nawet dopuszczalnego dziennego limitu spożycia (ADI), co oznacza, że uznano ją za substancję o korzystnym profilu bezpieczeństwa.
Reakcje alergiczne opisywane są sporadycznie i dotyczą głównie osób uczulonych na niektóre białka roślinne – ale są to przypadki bardzo rzadkie. Z perspektywy zdrowotnej taumatyna wypada znacznie lepiej niż część klasycznych słodzików syntetycznych, których działanie od lat budzi emocje i liczne kontrowersje.
Gdzie znajdziemy taumatynę?
Choć w domowych kuchniach pozostaje mało znana, przemysł spożywczy korzysta z niej coraz chętniej. Taumatyna dodawana jest m.in. do:
- jogurtów i deserów mlecznych,
- gum do żucia,
- napojów funkcjonalnych i izotonicznych,
- batonów i odżywek białkowych,
- słodyczy typu „bez cukru”,
- suplementów diety,
- sosów, dipów i gotowych dań.
Jeśli widzisz w składzie E957 – to właśnie taumatyna. Często stosuje się ją w śladowych ilościach, nie tylko aby słodzić, ale również wygładzać smak i poprawiać wrażenia sensoryczne produktów.
Taumatyna w porównaniu z innymi słodzikami
Dlaczego, mimo świetnych parametrów, taumatyna nadal nie jest tak popularna jak stewia czy erytrytol? W dużej mierze chodzi o:
- koszt pozyskania – produkcja naturalna jest stosunkowo droga,
- ograniczoną podaż surowca,
- specyficzny, długo utrzymujący się smak, który nie zawsze pasuje do każdego produktu.
Mimo to wyróżnia się na tle innych zamienników cukru:
- ma naturalne pochodzenie,
- nie daje uczucia „chłodu” w ustach jak erytrytol czy ksylitol,
- nie ma charakterystycznej goryczy, jaką daje stewia,
- stosuje się ją w mniejszych ilościach niż inne słodziki.
Jej smak powoli zaczyna kojarzyć się producentom z „premium” – dlatego najczęściej trafia do wysokiej jakości produktów.

Czy są jakieś minusy?
Tak jak każdy składnik żywności – również taumatyna nie jest idealna. Najczęściej wskazuje się:
- długi, intensywny smak, który nie każdemu odpowiada,
- trudności technologiczne – w wypiekach wysoka temperatura może osłabiać jej właściwości,
- wyższą cenę,
- brak łatwej dostępności dla domowego użycia.
Nie każdy stereotypowy „cukrzyk” wciąż szuka taumatyny na półce sklepowej – ale jest możliwe, że to kwestia czasu i rozwoju technologii.
Czy taumatyna ma przyszłość?
Wiele wskazuje na to, że tak. Rosnące zainteresowanie produktami o niskiej zawartości cukru prowadzi do poszukiwań naturalnych, bezpiecznych, a jednocześnie bardzo skutecznych zamienników. Taumatyna świetnie wpisuje się w ten trend:
- pochodzi z roślin,
- nie wymaga rafinacji,
- jest bezpieczna nawet w dużych ilościach,
- pozwala redukować cukier bez utraty jakości produktu.
Co więcej, trwają badania nad jej pozyskiwaniem przy użyciu biotechnologii (np. fermentacji mikroorganizmów), co może znacząco obniżyć koszt produkcji i zwiększyć jej dostępność.
Taumatyna to ciekawy przykład tego, że natura wciąż potrafi zaskakiwać. Mimo że mało kto kojarzy ją z codziennych zakupów, w przemyśle spożywczym ceniona jest od lat – za niezwykłą siłę słodzącą, brak kalorii i przyjemny profil smakowy. Choć jest kilkaset razy słodsza niż cukier, nie podnosi glukozy, nie szkodzi zębom ani nie fermentuje w jelitach. Stosowana z umiarem i we właściwych produktach może być szansą na słodsze życie… bez nadmiaru cukru. Jeśli technologia obniży koszty jej pozyskania, być może w najbliższych latach zobaczymy ją dużo częściej na sklepowych etykietach – nie tylko w gumie do żucia, ale także w codziennej żywności.