Dla nas to smak dzieciństwa. Dla specjalisty "dietetyczny koszmarek"

Gorące lato, wakacje u babci, miska pełna różowego płynu, który ani nie chłodzi, ani do końca nie syci… Zupa owocowa z makaronem – dla wielu to wspomnienie dzieciństwa. Ale czy taka zupa to dobry pomysł na obiad? Dziś wiemy już więcej o żywieniu niż w latach 80. i 90. i… zupa owocowa niestety nie wypada najlepiej w tej analizie.
Zupa owocowa – co w niej siedzi?
W klasycznej wersji bazuje na:
- kompotowych owocach (wiśnie, czereśnie, truskawki, jabłka),
- wodzie lub mleku (czasem z dodatkiem śmietanki),
- dużej ilości cukru,
- i obowiązkowo: makaronie jajecznym, najlepiej świderkach lub nitkach.
Podawana na ciepło lub zimno, miała być lekkim, szybkim daniem dla dzieci lub „drugim daniem” po ciężkim rosole. Problem w tym, że z punktu widzenia odżywczego – to niemal deser.
Choć zawiera owoce, co sugeruje, że „musi być zdrowa”, w praktyce dostarcza głównie:
- cukrów prostych – z owoców i cukru dodanego (czasem naprawdę sporo),
- szybkich węglowodanów z makaronu (najczęściej z białej mąki),
- minimalnej ilości błonnika i białka,
- praktycznie żadnego tłuszczu i mikroskładników (zwłaszcza po ugotowaniu owoców).
Efekt? Mamy danie, które błyskawicznie podnosi poziom glukozy we krwi, a równie szybko wywołuje uczucie głodu. Po godzinie znowu jesteśmy głodni – mimo że porcja była solidna.
Czy zupa owocowa ma jakieś plusy?
Tak – smak i sentyment. Z pewnością wielu osobom przypomina lato, beztroskę i wakacyjne obiady, których nie trzeba było gotować samemu. W wersji domowej można ją też trochę „uratować”:
- dodać jogurt naturalny lub skyr zamiast śmietanki – dla białka,
- zamienić makaron na pełnoziarnisty lub płatki owsiane,
- użyć owoców świeżych i zrezygnować z dosładzania.
Ale wtedy to już raczej… kompot z wkładką białkową, a nie zupa w tradycyjnym sensie.

Zupa owocowa na świecie
W Niemczech znana jest podobna „zimna zupa owocowa” (kalte Fruchtsuppe) – często z dodatkiem wina lub cynamonu. W Skandynawii jada się „zupy” z jagód i mleka – raczej jako deser. W Azji? Nie do pomyślenia – tam zupa musi być wytrawna, najlepiej pikantna.
Zupa owocowa to kawałek kulinarnej historii, który może mieć miejsce w menu jako deser lub przekąska, ale nie powinien być traktowany jako pełnowartościowy posiłek – szczególnie dla dzieci, osób z zaburzeniami glikemii i tych, którzy chcą się najeść „na dłużej”.
Zamiast tego warto sięgnąć po chłodnik, krem z pomidorów, zupę z soczewicy – nadal lekkie, ale o niebo bardziej zbilansowane.
Źródło:
https://natemat.pl/423811,zupa-owocowa-najgorsze-danie-prl-u-zniknelo-z-menu-polakow