Danie z PRL-u, które przetrwało tylko w barach mlecznych. Brzmi obrzydliwie, smakuje wybornie

Dla jednych – symbol taniej kuchni powojennej. Dla innych – kulinarna ciekawostka, która zasługuje na więcej uznania. Zupa ogonowa to jedno z tych dań, które brzmią nieco staroświecko, ale mają wiele do zaoferowania – zarówno smakowo, jak i pod względem wartości odżywczych.
- Zupa z ogona? Tak – i to nie byle jakiego!
- Co znajdziesz w misce ogonówki?
- Bogactwo kolagenu i białka
- Dla kogo zupa ogonowa?
- Zupa z ogona na całym świecie
Zupa z ogona? Tak – i to nie byle jakiego!
Głównym składnikiem zupy ogonowej jest ogon wołowy – część tuszy, która dawniej była traktowana jako odpad, a dziś coraz częściej wraca do kuchni jako element zero waste. Choć nie wygląda zbyt apetycznie, ma jedną wielką zaletę: po długim gotowaniu daje gęsty, esencjonalny wywar i rozpadające się mięso o wyjątkowym smaku.
To właśnie z tego powodu zupa ogonowa była tak popularna w czasach PRL-u – tani ogon wołowy pozwalał przygotować sycące, rozgrzewające danie dla całej rodziny.
Co znajdziesz w misce ogonówki?
Zupa ogonowa przypomina nieco gulaszową – oprócz mięsa znajdziemy w niej:
- marchewkę, seler, pietruszkę – klasyczny zestaw włoszczyzny,
- przyprawy – pieprz, ziele angielskie, liść laurowy,
- koncentrat pomidorowy lub przecier – dla głębi smaku i koloru,
- czasem także paprykę, ziemniaki lub kaszę jęczmienną.
Zupa gotuje się długo – nawet kilka godzin – ale efekt to gęsty, aromatyczny bulion, który sam w sobie potrafi zaspokoić apetyt.
Bogactwo kolagenu i białka
Zupa ogonowa to świetne źródło:
- kolagenu – naturalnie występującego białka, które wspiera stawy, skórę i jelita,
- żelaza i cynku – ważnych dla układu odpornościowego i krwi,
- aminokwasów – szczególnie prolina i glicyna, które mają działanie regenerujące.
W czasach, gdy wiele osób kupuje suplementy kolagenowe, taka zupa staje się domowym (i znacznie smaczniejszym) odpowiednikiem kapsułki z apteki.
W PRL-u zupa ogonowa była przykładem zaradności kulinarnej – wykorzystywała „trudne” elementy mięsa i zamieniała je w coś smacznego i pożywnego. Pojawiała się często w barach mlecznych i stołówkach zakładowych. Jej zaletą była także duża kaloryczność – ważna w czasach ciężkiej pracy fizycznej i ograniczonego dostępu do mięsa wysokiej jakości.
Dziś wraca na fali mody na zero waste, czyli wykorzystanie całego zwierzęcia w kuchni – bez marnowania.
Dla kogo zupa ogonowa?
To danie idealne:
- dla osób aktywnych fizycznie – wspiera regenerację stawów i mięśni,
- dla rekonwalescentów – wzmacnia i dostarcza łatwo przyswajalnego białka,
- dla fanów kuchni tradycyjnej – jako smaczna i zapomniana alternatywa dla klasycznego rosołu.
Nie poleca się jej natomiast osobom z dną moczanową, wysokim poziomem cholesterolu czy nadmiarem puryn w diecie – ogon wołowy jest dość tłusty i zawiera związki mogące obciążać nerki i stawy.

Zupa z ogona na całym świecie
Choć brzmi swojsko, zupa ogonowa nie jest typowo polskim wynalazkiem. Znają ją także:
- Brytyjczycy – jako „oxtail soup”, często z dodatkiem czerwonego wina,
- Hiszpanie – pod nazwą rabo de toro, podawaną z warzywami i ziemniakami,
- Koreańczycy – w formie kkori gomtang, czyli klarownego rosołu z ogona.
Wszędzie łączy je jedno: długi czas gotowania, głęboki smak i… szacunek do surowca.
Masz ochotę spróbować? Kup ogon (najlepiej u sprawdzonego rzeźnika), daj mu czas, a odwdzięczy się zupą, która nie tylko syci, ale i robi wrażenie.
Źródło:
https://zywienie.medonet.pl/zdrowe-odzywianie/zupa-ktora-byla-uwielbiana-w-prl-u-teraz-niewiele-osob-o-niej-pamieta/6sxetyd