Nie uwierzysz, czym zajadały się dzieci 200 lat temu! Pierwsze polskie słodycze zaskakują

Dzisiejsze sklepowe półki uginają się od batonów, cukierków i czekolad. Trudno wyobrazić sobie dzieciństwo bez słodkiego smakołyku „na deser”. A jednak na przestrzeni wieków słodycze w Polsce wyglądały zupełnie inaczej niż te, które znamy dziś. Były prostsze, bardziej naturalne – choć niekoniecznie zawsze smaczne według dzisiejszych standardów. Co ciekawe, dzieci od wieków znajdowały sposób, by zdobyć choć odrobinę słodkiego smaku. A ich ulubione przysmaki mogą cię zaskoczyć.
- Miód – pierwszy słodki skarb ziem polskich
- Słodycze ze… wsi: owocowe „cukierki” i karmel z patelni
- Cukierki, które pachną historią: od tureckiej rozkoszy po polskie landrynki
- Czekolada – od luksusu po słodką codzienność
Miód – pierwszy słodki skarb ziem polskich
Zanim w Polsce pojawił się cukier, absolutnym królem słodkości był miód. Już we wczesnym średniowieczu miód traktowano jak luksusowy produkt, a jednocześnie… jedyny dostępny zamiennik cukru. Zajadali się nim zarówno możnowładcy, jak i dzieci z prostych rodzin. Maluchy dostawały miód nie tylko jako przysmak – często podawano go, by „wzmocnić organizm”.
Przysmakiem najmłodszych były placki ze zboża mieszane z miodem, a także tzw. miodowniki – prymitywne, pierwowzory dzisiejszych pierników. W niektórych regionach dzieci żuły suszone plastry miodu z resztkami wosku, traktując je niczym dzisiejsze gumy do żucia.
Słodycze ze… wsi: owocowe „cukierki” i karmel z patelni
W czasach, gdy dostęp do cukru był ograniczony (a później bardzo drogi), ludzie tworzyli słodkości z tego, co rosło na polach i w sadach. Jednym z najstarszych „cukierków” w Polsce były suszone owoce, zwłaszcza śliwki i jabłka. Dzieci nosiły je w kieszeniach jak dzisiejsze landrynki.
W XIX wieku popularnością cieszyły się również proste domowe desery:
- prażone ziarna zbóż polane miodem,
- jabłka pieczone w popiele,
- gruszki gotowane w syropie,
- a nawet domowy karmel robiony na patelni – roztopiony cukier, który po zastygnięciu łamano na „szkło cukrowe”.
To był rarytas! Dzieci czekały, aż mama wyleje gorący karmel na blat, by jak najszybciej porwać ciepły kawałek.

Cukierki, które pachną historią: od tureckiej rozkoszy po polskie landrynki
Pierwsze prawdziwe cukierki w Polsce zaczęły pojawiać się dopiero w XVII i XVIII wieku wraz z popularyzacją cukru. Na dworach i w bogatszych domach podawano kandyzowane owoce, orzechy w cukrze oraz marcepany. W specjalnych aptekach (zwanych cukierniami) sprzedawano też cukierki lecznicze, np. anyżowe czy miętowe, które znano jako konfekty.
Jednym z najciekawszych importowanych przysmaków była rachatłukum, czyli bliskowschodnia słodycz z cukru, mąki i bakalii. W Polsce szybko zyskała nazwę… tureckiej rozkoszy. Obok niej pojawiały się „pastylki” i pierwsze polskie landrynki – twarde cukierki w kształcie małych rombów.
W miastach i miasteczkach dzieci z niecierpliwością czekały na jarmarki, gdzie sprzedawano kolorowe lizaki, nugaty, a także pierniki toruńskie – to właśnie w XVII wieku piernik stał się jednym z symboli polskich słodyczy.
Czekolada – od luksusu po słodką codzienność
Choć dziś czekolada jest oczywistą częścią menu, w Polsce pojawiła się stosunkowo późno – dopiero w XVIII wieku, i to jako napój dla elit. Tabliczki czekolady stały się popularne dopiero w XIX wieku, kiedy powstały pierwsze fabryki słodyczy, m.in. „F. Blikle”, „Wedel” czy „Kopernik”.
Pierwsze tabliczki były ciemne, gorzkie i intensywne, a dzieci… wcale nie były nimi zachwycone! Znacznie chętniej wybierały czekoladki nadziewane i kakao z cukrem, które dopiero pod koniec XIX wieku zaczęło trafiać do mniej zamożnych domów.
Czy pierwsze polskie słodycze były smaczne? W porównaniu z dzisiejszymi batonami pełnymi karmelu i czekolady – pewnie nie. Ale za to były zdrowsze, prostsze i bardziej naturalne. Dzieci naprawdę zajadały się suszonymi owocami, miodem, karmelizowanym cukrem czy plackami ze zboża. A kiedy w końcu nastała epoka fabryk słodyczy, rozpoczęła się historia smaków, które znamy do dziś.