Dlaczego chipsy mają dziurki? Niewielki detal kryje wielką tajemnicę

Każdy, kto sięga po paczkę chipsów, zna ten charakterystyczny widok: cienkie, chrupiące plasterki ziemniaka – niektóre idealnie gładkie, inne lekko pofalowane. Ale niektórzy zauważyli coś jeszcze – małe dziurki lub pęcherzyki w powierzchni chipsa. Czasem to pojedyncze otworki, czasem całe skupiska maleńkich porów. Dlaczego właściwie się pojawiają? Czy to zamierzony efekt, czy przypadek produkcji? Odpowiedź kryje w sobie fascynującą historię technologii spożywczej, chemii i… fizyki.
Od ziemniaka do chipsa – proces w pigułce
Zanim chips trafi do paczki, przechodzi długą drogę. Wszystko zaczyna się od starannie wybranych ziemniaków – nie za dużych, o równym kształcie i niskiej zawartości cukrów. To ważne, bo cukry karmelizują się w trakcie smażenia, nadając chipsom ciemny kolor i gorzkawy smak.
Po dokładnym umyciu i obraniu bulwy są krojone na cienkie plastry (zazwyczaj o grubości 1–2 mm). Następnie płucze się je w zimnej wodzie, by pozbyć się nadmiaru skrobi, która mogłaby sprawić, że chipsy skleją się w trakcie smażenia. Po osuszeniu trafiają do ogromnych kadzi z gorącym olejem, gdzie w ciągu kilkudziesięciu sekund zamieniają się w chrupiące, złociste krążki.
I to właśnie w tym momencie powstają… dziurki.
Podczas smażenia w wysokiej temperaturze (około 170–180°C) woda zawarta w ziemniaku zaczyna gwałtownie parować. Każdy plasterek ma w sobie mikrokanaliki i pory – to przez nie para wodna próbuje się wydostać na zewnątrz.
Kiedy para nie ma gdzie uciec, tworzy pęcherze powietrza pod powierzchnią chipsa. W niektórych miejscach ciśnienie jest tak duże, że cienka warstwa ziemniaka po prostu pęka, tworząc małą dziurkę. W innych – para odkształca powierzchnię, powodując powstanie charakterystycznych „bąbli”.
To zjawisko jest całkowicie naturalne i świadczy o tym, że chipsy zostały dobrze wysmażone. Gdyby powierzchnia była idealnie gładka, mogłoby to oznaczać, że proces smażenia był zbyt krótki lub że ziemniaki zostały wcześniej zbyt mocno odwodnione.
Dlaczego to ważne dla jakości?
Dziurki w chipsach nie są przypadkowe – mają znaczenie technologiczne i sensoryczne. Po pierwsze, umożliwiają równomierne odparowanie wody, dzięki czemu chips staje się bardziej chrupiący. Po drugie, pozwalają na równomierne rozprowadzenie oleju – cienka warstwa tłuszczu nadaje mu smak i złocisty kolor.
Dzięki mikrootworkom chipsy nie są tłuste w środku, lecz lekko i przyjemnie chrupiące. Gdyby para wodna nie miała jak uciec, plasterek ziemniaka nasiąknąłby olejem, a produkt końcowy byłby ciężki i gumowaty.
Co ciekawe, producenci przez lata doskonalili proces smażenia, by zachować ten efekt. W niektórych zakładach stosuje się specjalne systemy kontroli temperatury i ciśnienia, które pozwalają utrzymać równowagę między odparowaniem wody a utratą wilgoci. Wszystko po to, by każdy chips był cienki, lekki i równomiernie „podziurkowany”.
Nie wszystkie chipsy powstają z całych plasterków ziemniaka. Część producentów (np. w znanych markach o idealnie równych kształtach) wytwarza je z masy ziemniaczanej – mieszanki mączki ziemniaczanej, skrobi i przypraw. Takie chipsy formuje się w kształt półksiężyców, a następnie piecze lub smaży.
W tym przypadku dziurki… są celowo dodawane. W procesie formowania masy mechanicznie nakłuwa się jej powierzchnię lub wprowadza drobne pęcherzyki powietrza, by zapobiec pękaniu chipsów podczas pieczenia. Te mikrootwory działają jak „zawory bezpieczeństwa” – umożliwiają ujście pary i zapobiegają deformacji kształtu.
Dodatkową zaletą jest fakt, że dziurki pomagają przyprawom (soli, papryce, serowi w proszku) lepiej przylegać do powierzchni chipsa. Dzięki temu każdy kęs ma intensywny smak – i to właśnie dlatego chipsy z dziurkami wydają się „bardziej aromatyczne”.

Dziurki w innych przekąskach
Zjawisko to nie dotyczy tylko chipsów ziemniaczanych. Dziurki można zauważyć również w innych chrupiących produktach, jak krakersy, herbatniki czy chrupki. W przypadku krakersów dziurki są wykonywane celowo, jeszcze przed pieczeniem. Nazywa się je „dockery” – specjalne igły w maszynie nakłuwają ciasto, by nie urosło zbyt mocno w piekarniku. Dzięki temu krakers pozostaje płaski i kruchy.
Podobną zasadę stosuje się w wypiekach typu pita, tortilla czy nawet w cieście na pizzę – otworki pozwalają parze wodnej wydostać się na zewnątrz i zapobiegają tworzeniu się pęcherzy powietrza.
Czy dziurki mówią coś o jakości chipsów? Wbrew pozorom – tak. Dziurki i pęcherzyki są oznaką dobrze przeprowadzonego procesu smażenia. Jeśli chipsy są lekko pofalowane, mają złoty kolor i delikatne pory, to znak, że ziemniaki były świeże, a temperatura oleju odpowiednio wysoka.
Z kolei nadmiernie ciemne, twarde lub tłuste chipsy mogą świadczyć o zbyt dużej ilości cukrów w ziemniakach albo o niewłaściwym czasie smażenia. Właśnie dlatego duże firmy analizują każdą partię ziemniaków, badając ich skład chemiczny – zawartość wody, skrobi i cukrów redukujących. To wszystko wpływa na końcowy wygląd i strukturę produktu.
Dziurki w chipsach to nie efekt przypadku ani błędu maszyny. To rezultat precyzyjnie kontrolowanego procesu, w którym spotykają się fizyka, chemia i sztuka kulinarna. Z pozoru nieistotny detal decyduje o wszystkim – o chrupkości, smaku, wyglądzie i trwałości przekąski.
Kiedy więc następnym razem sięgniesz po chipsa z małymi pęcherzykami, możesz spojrzeć na niego inaczej – jak na efekt skomplikowanego procesu, który został dopracowany do perfekcji przez inżynierów żywności. Bo choć chipsy wydają się proste, za ich „dziurawą” powierzchnią kryje się cała nauka o parze, ciśnieniu i temperaturze.