W tych produktach już są owady. Eksperci są zgodni - to przyszłość naszego żywienia

Jeszcze kilka lat temu pomysł zjedzenia świerszcza czy larwy mącznika wywoływał u większości Polaków odruch sprzeciwu. Tymczasem na świecie entomofagia, czyli spożywanie owadów, jest czymś zupełnie naturalnym – i to nie tylko w egzotycznych krajach. ONZ od lat przekonuje, że owady mogą stać się jednym z kluczowych źródeł białka przyszłości. Dlaczego naukowcy są tak zgodni w tej sprawie? Bo świat stoi przed poważnym wyzwaniem – jak wyżywić rosnącą populację przy ograniczonych zasobach ziemi i wody. Owady mogą być częścią rozwiązania.
- Owady na talerzu – nie tylko w Azji
- Dlaczego owady mogą być przyszłością białka?
- Białko wysokiej jakości
- Od świerszcza do mąki – jak to smakuje?
- Czy Polacy są gotowi na owady?
Owady na talerzu – nie tylko w Azji
Według raportu FAO (Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa) ponad 2 miliardy ludzi na świecie regularnie spożywa owady. W Tajlandii na ulicznych targach można kupić smażone koniki polne, w Meksyku popularne są „chapulines” – grillowane szarańcze z limonką i chili, a w Afryce larwy mopane stanowią ważne źródło białka. Entomofagia ma więc długą tradycję, zwłaszcza w regionach, gdzie mięso jest trudno dostępne lub drogie.
Europa przez wieki patrzyła na owady raczej jak na szkodniki niż pokarm. Jednak od kilku lat to się zmienia. W 2021 roku Unia Europejska dopuściła do obrotu kilka gatunków owadów jako tzw. nową żywność – m.in. mącznika młynarka, świerszcza domowego i szarańczę wędrowną. Od tego momentu coraz częściej pojawiają się w sklepach produkty na bazie owadów: batony proteinowe, makarony, a nawet mąka z owadów. W Polsce można już kupić mąkę ze świerszczy, a niektóre restauracje eksperymentują z potrawami, które jeszcze niedawno uznalibyśmy za ekstrawaganckie – np. pierogi z mącznikiem czy burgery ze świerszczem.
Dlaczego owady mogą być przyszłością białka?
Produkcja tradycyjnego mięsa jest kosztowna dla środowiska – wymaga ogromnych ilości wody, paszy i ziemi. Hodowla krów czy świń generuje też duże ilości gazów cieplarnianych. Owady pod tym względem wypadają znacznie lepiej. Potrzebują znacznie mniej przestrzeni, żywią się resztkami roślinnymi, a ich emisja metanu jest znikoma. Według analiz FAO, z jednego kilograma paszy owady potrafią wytworzyć nawet dwa razy więcej białka niż drób.
Co więcej, niemal cała masa ciała owada nadaje się do spożycia, podczas gdy w przypadku zwierząt rzeźnych duża część to odpady. Ich hodowla może więc pomóc zmniejszyć marnowanie zasobów, a nawet stanowić element gospodarki obiegu zamkniętego – owady mogą przetwarzać odpady organiczne na wartościowe pożywienie.
Białko wysokiej jakości
Z punktu widzenia dietetyka, owady naprawdę mają czym się pochwalić. Ich zawartość białka waha się od 35 do nawet 75% suchej masy, w zależności od gatunku i stadium rozwoju. Dla porównania – wołowina ma ok. 25–30%. Co ważne, białko z owadów jest pełnowartościowe, czyli zawiera wszystkie niezbędne aminokwasy egzogenne, których organizm człowieka nie potrafi sam wytworzyć.
Owady są również źródłem tłuszczów nienasyconych – zwłaszcza kwasu linolowego i α-linolenowego, korzystnych dla układu sercowo-naczyniowego. Zawierają też sporo mikroelementów: żelazo, cynk, magnez, wapń, fosfor i witaminy z grupy B, w tym B12, która w diecie roślinnej często bywa deficytowa. Niektóre gatunki dostarczają także błonnika w postaci chityny – substancji, która wspiera mikrobiotę jelitową i może działać jak prebiotyk.
Badania pokazują, że spożywanie owadów jest bezpieczne, o ile pochodzą one z kontrolowanych hodowli. Nie są nosicielami chorób typowych dla zwierząt rzeźnych, a sposób ich przetwarzania – suszenie, mielenie, prażenie – dodatkowo minimalizuje ryzyko mikrobiologiczne.
Nie oznacza to jednak, że owady są dla wszystkich. Osoby uczulone na skorupiaki (np. krewetki, kraby) mogą zareagować alergicznie także na białko owadów, ze względu na podobną budowę chityny i niektórych białek strukturalnych. Warto więc zachować ostrożność przy pierwszej degustacji.
Od świerszcza do mąki – jak to smakuje?
Choć wygląd owadów często budzi wstręt, większość produktów dostępnych na rynku nie przypomina już robaków z filmów przyrodniczych. Mąka ze świerszczy ma delikatny, lekko orzechowy smak i jest używana jako dodatek do naleśników, ciastek, batonów białkowych czy pieczywa. Zawiera około 60–70% białka i może wzbogacać wartość odżywczą potraw, zwłaszcza w diecie osób aktywnych fizycznie.
W restauracjach eksperymentalnych można spotkać dania takie jak risotto z mącznikiem, tacos z larwami czy sałatki ze świerszczami w tempurze. Wbrew obawom, smak większości potraw z owadami jest neutralny lub lekko przypomina orzechy – to bardziej kwestia przełamania bariery psychicznej niż kulinarnej.

Czy Polacy są gotowi na owady?
Na razie – nie do końca. Sondaże wskazują, że większość Polaków nie wyobraża sobie jedzenia owadów w całości, ale część jest skłonna spróbować produktów przetworzonych, np. batonów proteinowych. I to właśnie ten kierunek wydaje się najbardziej obiecujący. Podobnie jak kiedyś sushi czy tofu, owady mogą powoli zyskiwać akceptację – zwłaszcza wśród młodszych konsumentów, otwartych na nowe trendy żywieniowe i świadomych ekologicznie.
Według ekspertów FAO do 2050 roku zapotrzebowanie na białko na świecie wzrośnie o ponad 70%. Jeśli nie zmienimy sposobu jego pozyskiwania, obecny system żywnościowy stanie się nie do utrzymania. Owady to nie jedyne rozwiązanie, ale jedno z najefektywniejszych – zarówno pod względem środowiskowym, jak i odżywczym.
Być może za kilka lat mąka ze świerszczy będzie tak samo naturalnym dodatkiem do chleba czy makaronu, jak dziś siemię lniane. A pytanie „czy będziemy jeść owady?” zastąpi inne: „dlaczego nie mielibyśmy?”.